Po co nam związki z innymi? Jak pielęgnować relacje twarzą w twarz?

Po co nam związki z innymi?

Na pytania redakcji Edulider.pl odpowiedziała Katarzyna Bogusz-Przybylska, psycholog, artecoach, ekspert ds. rozwoju pracowników i organizacji, właścicielka firmy TIME 4 HR oraz współzałożycielka SensArte - centrum rozwoju przez sztukę.

Po co nam związki z innymi? Jak technologie informacyjno-komunikacyjne zmieniają relacje międzyludzkie?

Jakiś czas temu psycholog Elliot Aronson opublikował książkę o wiele mówiącym tytule: „Człowiek istota społeczna”. Pozycja ta jest podstawową lekturą studentów psychologii. Autor przytacza wiele badań z zakresu psychologii społecznej mówiących o zachowaniach człowieka w grupie. Te badania najlepiej świadczą o tym, że człowiek nie umie funkcjonować w oderwaniu od społeczeństwa. Od zarania dziejów ludzie grupowali się w klany, które gwarantowały im łatwiejsze zaspokojenie podstawowych potrzeb, m. in. bezpieczeństwa. Zdarzają się osoby, które wybierają życie na odludziu albo życie wśród zwierząt. Są to jednak wyjątki. Potrzebujemy innych osób do zaspokajania naszych potrzeb prokreacyjnych, potrzeby bezpieczeństwa, ale także rozwoju. Inni ludzie są naszym lustrem. Pomagają zweryfikować to, co sami o sobie myślimy. Są dla nas niejednokrotnie jedynym odniesieniem do niektórych powszechnie panujących norm.

Czy technologia zmienia relacje między ludzkie? Myślę, że dzięki technologiom informacyjno-komunikacyjnym zmieniła się liczebność grup, do których zaliczamy znajomych, kolegów i przyjaciół. Dzięki dostępności Naszej Klasy, Facebooka czy Skype’a, łatwiej jest nawiązać pobieżny kontakt czy znajomość z mnóstwem osób. Dziś łatwiej też jest pielęgnować relacje z osobami najbliższymi. Kiedyś, żeby się umówić na spotkanie trzeba było uzgadniać termin i godzinę osobiście, dziś mamy telefony, SMS-y, pocztę e-mail, które pomagają w szybszym tempie uzgodnić wiele rzeczy i oszczędzić czas. Dzięki temu możemy mieć szybki kontakt z osobami z całego świata. Jednak do grona najbliższych przyjaciół nadal dopuszczana jest niewielka liczba osób. Więc z jednej strony, mamy tych znajomych więcej, z drugiej – wciąż pielęgnujemy najbliższe relacje w dotychczasowy sposób.

Nasi ankietowani najczęściej wskazywali na spłycenie relacji międzyludzkich i postępującą izolację społeczną, jako największe wyzwanie naszych czasów. Jak budować satysfakcjonujące relacje z innymi ludźmi i uniknąć izolacji?

Izolacja jest pojęciem bardzo subiektywnym. Jestem bardzo przeciwna zmuszaniu kogokolwiek do naruszania własnych granic, a trzeba mieć świadomość, że są osoby, które nie mają potrzeby nawiązywania wielu głębokich relacji międzyludzkich. Tym osobom należy się szacunek i zrozumienie. W moim osobistym odczuciu, tę izolację najlepiej widać wśród dzieci, które spędzają dzieciństwo zupełnie inaczej niż my w ich wieku. Każdy z nas pamięta podwórkowe zabawy w chowanego czy grę w klasy. Współczesna młodzież zna tylko z opowiadań historie o kluczach zawieszonych na szyi czy mamach, które wołały swoje pociechy na obiad z balkonowych okien. Trzeba pamiętać, że dzieci najchętniej uczą się naśladując dorosłych. Jeśli nastolatek spędza dziewięćdziesiąt procent swojego wolnego czasu przed komputerem, warto zastanowić się, z czego to wynika. Budowanie bliskich relacji nie dzieje się z dnia na dzień. Trudno też budować je na odległość. Bliskie relacje wymagają wkładu czasu i energii. Jeśli nie wynieśliśmy z domu wzorców, jak skutecznie budować relacje z innymi, jak nawiązywać długoletnie przyjaźnie, trudno będzie się tego nauczyć (ale jest to możliwe). Przede wszystkim warto dbać o transparentną komunikację. Nie unikać rozmów na trudny temat, zwracać uwagę na potrzeby osób, z którymi budujemy związki.

Izolacji sprzyja zamykanie się w czterech ścianach. Warto, więc wychodzić z domu na bezpośrednie spotkania, brać udział w sportach zespołowych itp. Jednak w tym wszystkim nie można zapominać o sobie, o swoich naturalnych preferencjach, gdyż każdy fałsz jest bardzo szybko wychwytywany przez drugą stronę i może natychmiast zniszczyć zbudowane zaufanie.

Jakie podstawowe czynniki musimy wziąć pod uwagę, jeśli chcemy poprawić lub zbudować relacje z innymi ludźmi w naszym środowisku pracy?

W środowiskach HR-owych bardzo modne jest ostatnio przenoszenie pojęcia inteligencji emocjonalnej na firmowy grunt. Oczywiście, emocje są niezwykle istotne. Podobnie jak wspomniana przed chwilą transparentna komunikacja. Jednak moje doświadczenie pokazuje, że najłatwiej i najskuteczniej w organizacjach radzą sobie te osoby, które pozostają wierne swoim wewnętrznym wartościom. Dzięki temu pozostają autentyczne i spójne wewnętrznie, co sprzyja pewności siebie i łatwości w nawiązywaniu kontaktów interpersonalnych. Dodatkowo osoby, które znają swoje wewnętrzne wartości, bardziej bacznie wybierają pracodawcę. Decydują się podjąć pracę w miejscach, których atmosfera i kultura organizacyjna jest spójna ze wspomnianymi wartościami.

Czym jest inteligencja emocjonalna i w jakich sytuacjach sprawdza się najlepiej?

Mówiąc najprościej, inteligencja emocjonalna (EQ) dotyczy umiejętności odczytywania i kierowania emocjami własnymi oraz innych. (Proszę nie mylić inteligencji emocjonalnej z manipulowaniem.) Jeśli jesteśmy świadomi własnych emocji, potrafimy je trafnie rozpoznawać, nazywać, akceptujemy je i umiemy je przyjąć w taki sposób, aby nie wpływały one negatywnie na to, co robimy, to możemy uznać, że mamy EQ na wysokim poziomie. Wysoki iloraz inteligencji emocjonalnej pomaga w przyjmowaniu perspektywy drugiego człowieka, a to zawsze sprzyja budowaniu relacji w każdej sferze naszego życia. Pomaga w komunikacji i sprawia, że otoczenie przyjmuje taką osobę z większą sympatią. W środowisku zawodowym przekłada się na to, że współpracownicy chętniej spędzają czas i wchodzą w interakcje z osobami o wysokim EQ. Kierownicy z wysokim wskaźnikiem EQ są postrzegani jako lepsi, bardziej wyrozumiali i lubiani szefowie. Wszystko to sprzyja rozwojowi osobistemu i awansom.

Jak ważna jest atmosfera w pracy i czym kończy się wyścig szczurów? Jak skutecznie rozwiązywać konflikty w miejscu pracy?

To bardzo złożone pytanie. Konflikty tylko potocznie są czymś złym. W większości przypadków boimy się konfliktów, staramy się ich unikać, a gdy już się pojawią – zamiatamy je pod dywan udając, że ich nie ma. Tymczasem warto sobie uzmysłowić, że konflikty napędzają działanie, stymulują, dodają energii, a dodatkowo pozwalają dotrzeć do własnych potrzeb i priorytetów. Jeśli potraktujemy konflikt jako sytuację sprzyjającą szukaniu rozwiązania, to uruchomimy naszą twórczość. Istnieje przynajmniej kilka podstaw konfliktu, ale tylko konflikty oparte o rozbieżność interesów i rozbieżność informacji (danych) można rozwiązać. Wszystkie inne rodzaje: konflikty wartości, konflikty strukturalne, czy emocjonalne należy w pierwszej kolejności sprowadzić do tych dwóch kategorii – konfliktu danych lub interesów. Dopiero wówczas można przymierzać się do ich rozwiązania. Niestety, jeśli jesteśmy zaangażowani w konflikt, trudno nam spojrzeć na niego z dystansem. Dlatego w najtrudniejszych przypadkach warto sięgnąć po pomoc osoby trzeciej - coacha lub mediatora. Są to wciąż bardzo rzadkie sytuacje. Nie bójmy się na co dzień otwarcie rozmawiać o konflikcie, wysłuchajmy cierpliwie, co ma do powiedzenia druga strona, spróbujmy przyjąć i zrozumieć jej perspektywę, a wtedy łatwiej będzie znaleźć optymalne rozwiązanie sytuacji konfliktowej.

Wyścig szczurów to potoczna nazwa sytuacji, w której grupa ludzi zamiast ze sobą współpracować, zaczyna rywalizować. Niestety, nasz system edukacji od najmłodszych lat wzmacnia w nas tendencje do poddawania się niezdrowej konkurencji. Wciąż za mało czasu przeznacza się na naukę współpracy, na pokazywanie, że praca zespołowa przynosi ogromne zyski, że różnorodność ludzi jest budująca. Jeśli kultura organizacyjna sprzyja podsycaniu wyścigu szczurów, pracownicy zaczynają skupiać się na rywalizacji, zamiast na współpracy, w celu realizacji powierzonych im zadań. Zamiast szukać sprzymierzeńców, współpracowników, którzy mogą im pomóc w osiąganiu sukcesu – wszędzie widzą wrogów. Taka sytuacja nigdy nie kończy się dobrze dla firmy. Dlatego, jeśli zarząd organizacji obserwuje spadek wyników któregoś z działów czy zespołów, poszukując przyczyn powinien wziąć pod uwagę także ewentualne zmiany w kulturze organizacyjnej.

Kiedy myślę o atmosferze pracy, odnoszę wrażenie, że zespoły, dla których priorytetem jest, aby pracowało się „miło” bardzo szybko ponoszą klęskę. Celem każdego zespołu jest realizacja zadań prowadzących do realizacji strategii firmy. Jeśli na pierwszy plan wysuwa się dążenie do dbania o atmosferę za wszelką cenę – wyniki schodzą na dalszy plan. Powiedziałabym raczej, że wystarczy, że pracownicy będą wobec siebie uczciwi i kulturalni, że będą dbać o transparentną komunikację, przestaną unikać konfliktów, oraz zbudują atmosferę, w której z przyjemnością będą pracować. Wrócę tu do świadomości własnych wewnętrznych wartości – jeśli mamy tę świadomość to poszukujemy środowisk pracy, których atmosfera jest z nami spójna.

Czy zgodzi się Pani ze stwierdzeniem, że praca na odległość (zazwyczaj przez Internet) sprzyja izolacji?

Praca zdalna, bo o takiej tu mówimy, rzadko jest oderwana od kontaktów z ludźmi. Te kontakty pozostają ważne – telefoniczne czy mailowe. Bardzo często od osób pracujących zdalnie wymaga się udziału w cyklicznych spotkaniach zespołowych. Poza tym pamiętajmy, że praca zawodowa nie jest jedynym obszarem naszego życia. Jeśli ktoś pracuje zdalnie i ma ograniczony kontakt ze współpracownikami, z powodzeniem może zaspokoić swoją potrzebę kontaktu dzięki spotkaniom z rodziną czy bliskimi przyjaciółmi. Więc harmonia wewnętrzna pozostaje zachowana.

Czy osoby o wysokim wskaźniku introwersji są bardziej narażone na izolację społeczną i samotność?

Narażone to niedobre słowo. Myślę, że może tak być, że introwertycy w znaczącej większości wolą pracę na stanowiskach niezależnych, niewymagających nasilonych kontaktów z innymi. Jeden z moich dawnych przełożonych jest introwertykiem. Kiedy zaczęliśmy współpracę nasze relacje iskrzyły, bo mieliśmy różne podejście do wielu tematów – także tych dotyczących budowania relacji. Nasze różnice indywidualne przełożyły się jednak na wysoką jakość naszej pracy. Każdy wspólnie wypracowany produkt był wyjątkowy, bo uwzględniał dwie różnorodne perspektywy, a w związku z tym zaspokajał potrzeby większej liczby osób. Chcę przez to powiedzieć, że nie każdy introwertyk wybierze samotność i izolację. Ci, którzy wbrew swojej głębokiej naturze, zdecydują się pracować z ludźmi, mogą osiągać wyjątkowe sukcesy. U podłoża wszystkiego leży decyzja o własnym rozwoju i stawianiu sobie poprzeczki.

Co Pani myśli o popularnym ostatnimi czasy networkingu? Jakie inne formy spędzania czasu z innymi ludźmi (twarzą w twarz) mają do wyboru ci, którzy chcą oderwać się od wirtualnej rzeczywistości?

Na rynku jest dostępnych bardzo wiele eventów networkingowych. Najsłynniejsze chyba BNI poprzez stosunkowo wysokie stawki członkowskie zaprasza w swoje progi głównie najzamożniejszych przedsiębiorców. Są też tańsze inicjatywy takie jak tematyczne śniadania biznesowe, konferencje, wykłady, szkolenia otwarte. Coraz więcej pojawia się webinarów z możliwością udziału przy użyciu kamery.

Moim zdaniem networking sprzyja każdemu, komu zależy na budowaniu kariery. Im więcej osób o nas wie i im więcej ma o nas dobre zdanie, tym łatwiej dotrzeć do osób rekrutujących na interesujące nas stanowiska, tym łatwiej zdobyć klientów, jeśli prowadzimy własną firmę, tym łatwiej zdobyć wartościowe referencje. Mam wrażenie, że to właśnie te ostatnie – opinie klientów i współpracowników – są dziś najwyżej cenionym źródłem informacji na temat pracownika. Dlatego tak cenne jest posiadanie dobrej opinii w swojej szerokiej sieci kontaktów. A taką opinię gwarantuje nam między innymi działanie w zgodzie ze sobą, bo wówczas jesteśmy dla innych wiarygodni.

Aby być sobą, trzeba dobrze znać siebie, mieć wysoką samoświadomość. Często zdarza się, że przyczyny nieudanych relacji szukamy w innych. Warto zastanowić się, jak my funkcjonujemy, kim jesteśmy, jacy jesteśmy, co jest dla nas ważne – szczególnie w odniesieniu do kontaktów interpersonalnych.

Żeby mieć odwagę być sobą każdego dnia i w relacji z innymi, warto pracować nad sobą. Bardzo pomaga tu artecoaching, który jest innowacyjną metodą pracy i możliwością spotkania innych! Jest to coaching, który połączony jest ze sztuką. Sztuka pomaga w odrzuceniu oporów i codziennych schematów działania. Dzięki temu docieramy głębiej i poznajemy ukryte w nas motywacje oraz talenty. Takie warsztaty pomagają zdefiniować siebie w kontaktach z drugim człowiekiem, znaleźć obszary do rozwoju, a co się z tym wiąże, ułatwić nam budowanie relacji z innymi.