„A niechaj narodowe wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”
Język polski jest językiem tyleż pięknym, co trudnym. Przynajmniej nam Polakom powinien wydawać się piękny. Choć jest pełny „sz”, „dz” czy „dź”, a ortografia i interpunkcja potrafią doprowadzić człowieka do szewskiej pasji, to jednak nadal w języku polskim jest piękno. W końcu trzeba pamiętać, że wiele polskiej krwi zostało przelanej, abyśmy mogli mówić w naszym języku ojczystym. Dlatego też każdy z nas powinien dobrze i poprawnie się nim posługiwać, a wtrącanie obcych zwrotów nie jest najlepsze. O ile sytuacja z językiem polskim jest klarowna i każdy Polak powinien posługiwać się nim poprawnie (każdy wie, że wiele osób myli się w odmianie) tak sytuacja z językiem regionalnym nie jest już tak samo klarowna. Oczywiście można powiedzieć, że jest on wyrazem tradycji, ale też wywodzi się z konkretnego regionu, ale z drugiej strony naleciałości sprawiają, że nawet do tradycyjnego polskiego języka wchodzą „dziwne” zwroty. Rzecz jasna można i warto pielęgnować kulturę danego regionu, bo jednak ma coś w sobie, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że przede wszystkim jesteśmy Polakami, a nie Ślązakami czy Kaszubami. Nie ma sensu robić kolejnych podziałów, bo nikomu one nie służą. Pomyślcie tylko, że niezbyt pozytywne określenie Ślązaków to „hanysy”, zaś niektórzy ludzie ze Śląska mówią na tych, którzy ze Śląska się nie wywodzą „gorole”. Czy chcemy kolejnych podziałów?
Język regionalny w szkole – tak czy nie?
Oczywiście odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna i brzmi rzecz jasna „nie”. Dzieci mogą posługiwać się językiem regionalnym, ale w domu, natomiast w szkole powinny mówić tylko po polsku. Nie ma nic złego ze znajomości języka regionalnego, a wręcz warto wywodząc się z danego terenu go znać, ale jednak w przypadku dzieci należy nacisk kłaść przede wszystkim na naukę języka polskiego, bo w innym przypadku dzieci często mylą się i nie potrafią rozróżnić języka regionalnego z czystą polszczyzną. Pomyślcie tylko, że jeżeli uczniowie użyją regionalnego zwrotu na egzaminie ósmoklasistów, to dane zadanie nie zostanie im zaliczone bądź zostaną odjęte punkty za gramatykę, a tego przecież się nie chce. Dodatkowo też wyjeżdżając do innego województwa można potem mieć problem, aby się porozumieć. Myślicie, że to przesada? To zaraz Wam udowodnimy, że tak nie jest.
Język śląski jest… trudny i niezrozumiały dla innych
Aby udowodnić naszą tezę przedstawimy Wam często używane słowa pochodzące z gwary śląskiej. Czy wiecie co oznacza „ajnfachowy”? Zapewne nie, a to słowa używane jest przez Ślązaków, by określić tandetę, byle jakość. A czy wiecie może co oznacza słowa fandzolić? A gwarantujemy, że jest to jedno z najłatwiejszych słów pochodzących z gwary. To słowo odnosi się do wypowiedzi nielogicznej czy niepoukładanej. „Ciumćok” to osoba niezdarna, zaś „szmaterlok” to motyl. I to wcale nie są bardzo trudne słowa, które zna większość Ślązaków. To teraz pomyślcie, gdyby dzieci na egzaminie pisały wypracowanie i używały takich słów – wyniki egzaminu 8 klas LINK nie byłyby najlepsze.
Dobre rozwiązaniem
Każdy ma prawo posługiwać się językiem regionalnym, ale w swoim domu. Jednak na co dzień czy to w szkole, czy też w pracy należy mówić po polsku. Dlatego też w szkole nauczyciele powinni szczególną uwagę poświęcać na naukę języka polskiego, zaś nie powinni zgadzać się, by dzieci mówiły na lekcjach w języku regionalnym. Nie chodzi tutaj o to by zabijać tradycję, lecz, aby nie tworzyć niepotrzebnych podziałów. Oczywiście znaczenie ma także fakt, że używając języka np. śląskiego można porozmawiać co najwyżej ze Ślązakami, bo inne osoby będą miały naprawdę duży problem, aby was zrozumieć
Czy chcielibyście, aby powiedziano do Was: „Pojodłeś już, pra? Fōns utrzij a ciś wartko nazod do heftōw. Napoczynosz ôd gyjografije abo ôd historyje?”.